Metod na radzenie sobie z zatkaną dyszą jest kilka. Jedną z nich jest rozgrzanie głowicy do 250°C, dociśnięcie filamentu, później obniżenie temperatury do 100°C i po jej ustabilizowaniu szybkie wyciągnięcie drutu z drukarki. Z PLA robię to przy trochę niższych temperaturach, często również podczas zwykłej zmiany filamentu, tak żeby usunąć z dyszy cały zalegający materiał. Usunięty z drukarki filament wygląda mniej więcej tak:
Bardziej radykalnym sposobem na zatkaną dyszę jest jej rozebranie i wyczyszczenie (chemiczne lub mechaniczne). W przypadku drukowania z ABSu można ją wykąpać w acetonie - w przypadku PLA (który się za bardzo w niczym nie rozpuszcza) pozostaje mechaniczne usunięcie zanieczyszczeń, np. za pomocą cienkiej igły lub cienkiego wiertła.
Mimo że swoją drukarkę sam składałem (w ramach zorganizowanych przez Monkeyfab warsztatów) jakoś nigdy nie cieszyła mnie wizja rozkręcania ekstrudera (i przy okazji rozplątywania wychodzących z niego kabli), dłubania w dyszy i później skręcania i regulowania wszystkiego na nowo. Na szczęście okazało się to bardzo proste (tu plus dla konstruktorów) - odłączenie dyszy z z radiatorem od reszty ekstrudera wymaga jedynie wykręcenia 2 śrub:
Po usunięciu podejrzanej substancji (przypominającej przetopiony kłak z nie wiadomo czego) przemyłem obydwa elementy acetonem. Obejrzałem dokładnie przelot przez radiator i dyszę - jak widać wygląda to dość dobrze:
Cała procedura razem ze skręceniem i skalibrowaniem drukarki zajęła mi około 30 minut. Poniżej: radiator i dysza przed skręceniem, oraz przelot przed złożony ekstruder ...
... oraz na koniec, piękna nitka filamentu wychodząca z drukarki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz